Dziecko i narty - czy to bezpieczne połączenie?

- Narciarstwo jest sportem bardzo wszechstronnym. Jeśli nie dochodzi do wypadków, nie jest groźne z punktu widzenia zmian zwyrodnieniowych - mówi rehabilitant Andrzej Kępczyński. - Ale najczęstszy błąd w myśleniu polega na tym, że wydaje nam się, iż dzieci nie mogą sobie nic zrobić - przestrzega.

Rozmawia Hanka Chmielewska - Majlert, instruktorka narciarstwa, była zawodniczka.

Hanka Chmielewska - Majlert : Dzieci w coraz młodszym wieku stawia się na narty. Czy uważa Pan, że jest to zdrowe dla na przykład 3-latków? Chodzi o przypadki, w których dzieci jeżdżą 4-5 godzin dziennie, więcej niż dwa tygodnie w sezonie. Czy organizm malucha jest gotowy na takie obciążenia?

Andrzej Kępczyński: Nie jest. Dzieci w tym wieku bardzo intensywnie rosną. Tak duże obciążenia negatywnie wpływają na chrząstkę wzrostu. Przeciążeniu ulegają też entezy mięśni. Nie jest rozwinięty wystarczająco układ nerwowy, który pomaga w stabilizacji ciała w ruchu-kinestezja. Dzieci zmęczone są więc bardziej narażone na upadki. Ten wiek to czas zabawy na śniegu, a nie intensywnego treningu.

Ważne jest by małe dzieci miały urozmaicony rodzaj ruchu. Jeśli 6-7 latek spędza dużo czasu na nartach, jak najlepiej przygotować jego organizm, by rozwijał się prawidłowo? Zajęcia ogólnorozwojowe? Akrobatyka? Basen?

Wszystkiego po trochu. Sześcio-, siedmiolatki potrzebują jak największej ilości bodźców ruchowych. Woda, materace, trampoliny, sala gimnastyczna - im więcej urozmaiceń, tym lepiej. Po pierwsze taka różnorodność fantastycznie kształtuje propriocepcję, czyli taki rodzaj czucia, który uchroni dzieci przed kontuzjami. Po drugie zapobiegnie przeciążeniom, co jest częste przy wykonywaniu takiej samej aktywności przez cały czas. Po trzecie uatrakcyjni takie zajęcia. Musimy konkurować z grami komputerowymi - nie mamy więc łatwego zadania. Musimy być bardzo kreatywni.

Jakie mogą być konsekwencje intensywnego treningu narciarskiego w wieku 6-8 lat? Jakie zwyrodnienia może taki trening powodować, jeśli nie urozmaica się go innym rodzajem ruchu?

Narciarstwo jest sportem bardzo wszechstronnym. Jeśli nie dochodzi do wypadków, nie jest groźne z punktu widzenia zmian zwyrodnieniowych. Albo mówiąc bardziej precyzyjnie, nie jest groźniejsze niż inne wyczynowe sporty. Oczywiście, na zmiany najbardziej narażony jest staw kolanowy. Większość zawodowych narciarzy ma problemy z tym właśnie stawem. Na drugim miejscu jest kręgosłup. Trzecie miejsce najbardziej narażone na urazy to kciuk. Mało kto wie, że staw śródręczno-paliczkowy kciuka to niezwykle skomplikowany staw, bardzo narażony na urazy i w konsekwencji zmiany zwyrodnieniowe. Zmiany te dają o sobie znać dopiero w starszym wieku. Najczęściej po zakończeniu kariery zawodniczej.

Narty carvingowe i przygotowanie stoków sprawiają, że dzieci osiągają coraz większe prędkości, co łączy się z większym obciążeniem. Jakie są najczęstsze urazy u małych dzieci?

Najczęstszy błąd w myśleniu polega na tym, że wydaj nam się, iż dzieci nie mogą sobie nic zrobić. Są tak blisko ziemi, nie łamią się, jak coś je boli, to zaraz przestanie. Tymczasem liczba uszkodzeń więzadeł w stawie kolanowym u dzieci i u dorosłych nie różni się statystycznie. Mój znajomy ortopeda ze Szpitala Dziecięcego w Pittsburghu (USA) operuje przeszło 400 dziecięcych kolan rocznie. W Polsce te statystyki są delikatnie mówią dużo mniejsze. Wynika to w moim przekonaniu ze złej diagnostyki i małej liczby ortopedów zajmujących się dziecięcymi urazami. Ciągle u nas pokutuje leczenie gipsem. Dzieci mają takie same urazy jak dorośli i leczenie powinno być równie - jeśli nie bardziej - staranne.

Czy obserwuje Pan powiększającą się liczbę urazów lub przeciążeń u dzieci na przestrzeni ostatnich 10 lat?

Paradoksalnie statystycznie maleje liczba urazów narciarskich u dorosłych, a zwiększa się u dzieci. To niebezpieczna tendencja. Myślę jednak, że to nie narciarstwo jest problemem większej dzisiaj kontuzyjności dzieci. Problemy z dziećmi na stokach i salach treningowych są podobne do problemów w szkołach. Pytanie, czy nasi instruktorzy są przygotowani do nauki jazdy na nartach dzieci? W Ameryce, aby móc uczyć dzieci, trzeba dostać specjalną licencję instruktora przygotowanego do tego rodzaju nauki. Wydawana jest ona na podstawie szkolenia i egzaminu, który obejmuje wiadomości z rozwoju psychomotorycznego dzieci, a także metodyki i dydaktyki prowadzenia zajęć z maluchami. Co również bardzo ważne, instruktorzy ci są wyszkoleni z udzielania pierwszej pomocy na stoku i umieją się zachować, gdy zdarzy się wypadek. Wychowywanie "bezstresowe" nie może się wiązać z brakiem dyscypliny, która w przypadku dzieci w wieku 6-8 lat jest gwarancją bezpieczeństwa na stoku. Dzisiaj to nie sprzęt zawodzi, tak jak to bywało dawniej. Dzisiaj zawodzi głównie człowiek. Jeśli weźmiemy pod uwagę prędkości, jakie dzisiaj rozwijają nasze pociechy na nartach, zapomnimy o stereotypowym myśleniu, że dzieci są niezniszczalne. Dopiero wtedy zdamy sobie sprawę, jak ważne jest, aby kupić dziecku kask, ochraniacze na kręgosłup, tzw. żółwiki i wysłać malucha z doświadczonym instruktorem, który wie, jak uczyć i co zrobić w przypadku wypadku. Wtedy narty będą bezpieczne i superprzyjemne.

Andrzej Kępczyński - Absolwent AWF Warszawa, na kierunku Rehabilitacja Ruchowa. W trakcie udzielania wywiadu był doktorantem na Akademii Medycznej w Warszawie. Założył Klinikę Ruchu i jest inicjatorem jej działalności naukowej. Posiada wieloletnie doświadczenie w pracy jako fizjoterapeuta w cenionych placówkach ortopedycznych w Warszawie i za granicą. Specjalizuje się w rehabilitacji barku, ale także kolana.

Więcej o dzieciach na nartach przeczytasz na www.potwory.com .

źródło: Okazje.info

Copyright © Agora SA