Gdy dziecko mówi "nie" zajęciom sportowym

Rodzic inwestując w rozwój sportowy dziecka liczy na to, że zaszczepi w nim wielką miłość do aktywności. Zdarza się jednak taki moment, gdy dziecko mówi stanowcze "nie" wszelkim zajęciom pozaszkolnym. O tym jak powinien w tym momencie postąpić rodzic, rozmawiamy z psychologiem sportu - Sandrą Kalinowską.

Skąd zazwyczaj bierze się nagła niechęć dziecka do sportu?

Powodów może być bardzo wiele. Czasami kryzys taki może być związany z etapem rozwojowym Są takie momenty w życiu dziecka, podczas których następuje naturalna niechęć do ustrukturyzowanego wysiłku fizycznego. Wtedy zaczyna się liczyć np. wygląd, kontakty z rówieśnikami i gdzieś umyka pragnienie uprawiania danej aktywności. Wraz z wiekiem też zmienia się tryb życia, nastolatkowi dochodzą nowe obowiązki. Wtedy najłatwiej jest zrezygnować ze sportu. Kiedy pojawiają się inne alternatywy spędzania wolnego czasu i więcej zadań. Źródłem problemu mogą być też naciski ze strony rodziców lub trenera na wyniki sportowe, na " przejście na zawodowstwo ". Jednakże to jest kwestia, której w ogóle trudno uniknąć w sporcie młodzieżowym, gdyż w pewnym momencie ta rywalizacja się pojawia i nie można tego negować. Ważne aby dziecko zachęcać do rywalizacji niejako samo ze sobą. Czyli podkreślać postępy jakie robi w porównaniu nie do innych ale swoich własnych poprzednich treningów czy zawodów.

A gdy nie ma żadnego, konkretnego powodu, rodzic może czuć się oszukany. Przecież płacił za zajęcia, sprzęt, zawody...

Tylko oszukany przez kogo? Przez samego siebie, czy dziecko? Nigdy nie wiemy, czy dziecko wytrwa w danej dyscyplinie, dlatego w początkowym okresie dobrze sprzęt wypożyczać, startować z niższego pułapu finansowego. A jeżeli mimo wszystko dziecko chce zrezygnować, powinniśmy wrócić do rozmowy. Zadać pytanie: co ci się podoba, co ci się nie podoba, co byś chciał robić w zamian. To są pytania, które mogą pokazać sytuację oczami dziecka. Jeśli chodzi o brak czasu, napływ nowych, szkolnych obowiązków, można zaproponować pomoc ze swojej strony. Pokazać otwartość na problemy.

A jeśli to nie pomaga, możemy pokusić się o pokazanie jak wiele poświęciliśmy dla jego sportowego rozwoju? Mamy prawo czuć gniew, przecież to także był nasz wolny czas, energia, którą mogliśmy przekierować na coś innego...

Tak, mamy prawo odczuwać różne emocje. Ważne tylko co potem z nimi robimy i jak na nie reagujemy, jak je pokazujemy dziecku. Jeśli zaś chodzi o stracony czas czy pieniądze, to można spojrzeć na to z innej perspektywy. Zdobywanie sprawności, nowych doświadczeń przez dziecko nigdy nie jest straconą inwestycją.

Jeśli dziecko kieruje się poczuciem obowiązku, wyrzutami sumienia nie myśli wtedy samodzielnie. Przemowa typu "mamie będzie przykro" lub podejmowanie decyzji na bazie strachu przed złością rodziców ma poważne konsekwencje, często na całe życie. Uczymy dziecko braku asertywności, zachowań uległych nie tylko wobec rodziców, ale wobec sytuacji problemowych w ogóle. Jest to budowanie motywacji zewnętrznej opartej na unikania kary, jaką jest gniew rodziców, zamiast motywacji wewnętrznej opartej na nagrodzie, jaką jest chęć czerpania satysfakcji z tego, że lubi to, co robi. Takim zachowaniem wzmacniamy zewnątrzsterowność dziecka zamiast uczyć samostanowienia, samodzielnego podejmowania decyzji. W głowie dziecka może pojawić się myśl "po co mówić to co myślę, czego chcę, skoro i tak nikt się z tym nie liczy", "Jak tylko skończę 18 lat będę sam decydować!"

Dziecko może odebrać to w ten sposób, że aspiracje, czy wydatki poniesione przez rodziców, są ważniejsze od jego potrzeb i zainteresowań. To nie buduje pewności siebie. Jeśli dziecko wróci pod taką presja na treningi prawdopodobnie nie będzie, na tą chwilę a może i na przyszłość, czerpać radości ze sportu w ogóle. Czasami zastanawiam się, czy też nie jest to nieraz powód kontuzji . Dziecko może być bardziej spięte na treningu, nie tak uważne, rozkojarzone. Wychodząc dalej już trochę na zasadzie spekulacji, może się zdarzyć, że będziemy modelować przez to przyszłe poważne decyzje. Dawać dziecku w ten sposób wzór uległego podejmowania decyzji, np. o przyszłych studiach, pracy.

A gdy przy całym naszym pozytywnym nastawieniu dziecko rezygnuje po pierwszej porażce?

Przede wszystkim rozmawiajmy z dzieckiem. O tym czego chce i co zamierza dalej robić. O tym, co czuje w tym momencie. Co poszło nie tak i dlaczego. Pokażmy szerszą perspektywę. Np. że sezon ma 5 startów, więc pierwsza porażka boli tu i teraz, ale nie zamyka wszystkiego. Jeden ze znanych sportowców mówił "Ból przemija, skutki rezygnacji nigdy".

Można wrócić do konkretnych sytuacji z przeszłości, "porażek", które zakończyły się pozytywnie, które udało mu się przekuć w sukces. Pokażmy, że potknięcia są potrzebne po to, by wyciągać z nich wnioski, że zdarzają się każdemu. Spróbujmy dziecku uświadomić, że przegrana jest składową sukcesu, gdyż daje informację o tym co można poprawić, zmienić. Przecież nawet najwięksi sportowcy przeżywają potknięcia. Natomiast nie da się ukryć, że pierwsza przegrana może stanowić duże obciążenie, ale mało kto osiąga sukces od razu. Czasem też jest to po prostu kwestia dyspozycji dnia.

Bardzo często jednak to rodzice wyolbrzymiają problem. Swoim nastawieniem pokazują, że stało się coś poważnego, wręcz dają dziecku do zrozumienia, że może sport nie jest dla niego odpowiedni, że to nie jego miejsce. Takie wątpliwości młody sportowiec zaczyna przyjmować jako swoje. Oczywiście wiele zależy jeszcze od charakteru dziecka.

Jak rodzic może przygotować dziecko na przegraną?

Swoim nastawieniem. Rodzic powinien pokazać, że liczy się dla nas dobro dziecka, jego radość, szczęście. Szczególnie w tym pierwszym okresie powinna się liczyć przede wszystkim dobra zabawa. Można na wstępie określić wspólnie cele, na których nam wszystkim zależy np. oswojenie się z zawodami, podejmowanie konkretnych działań. Później te cele mogą ewoluować. Grunt, aby dziecko nie czuło zewnętrznej, silnej presji na wygraną.

A w przypadku chęci odejścia dziecka od sportu nie zmuszać, a starać się zrozumieć?

Dojść prawdziwych potrzeb dziecka, bo może się okazać, że zmiany w rezultacie będą niewielkie, a sama możliwość wypowiedzenia swoich wątpliwości przez dziecko uświadomić mu w jakim punkcie się znajduje.

Sandra Kalinowska - psycholog sportu. Założyciel TOPWySZKOLENI.pl oraz ekspert portalu psychologiasportu.pl

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.