Szkolenie dzieci. Jak wytrenować... rodziców?

To jedno z najczęściej pojawiających się pytań - kto w szkoleniu piłkarskim dzieci szkodzi im najbardziej? Aż trudno uwierzyć, że coraz częściej najbardziej trafną odpowiedzią są... rodzice.

Z pozoru wydaje się to niemożliwe. Przecież to właśnie rodzice zabierają swoje pociechy na pierwszy trening, obserwują zajęcia zza linii bocznej, odbierają po, płacą za zajęcia i sprzęt, zawożą na zawody i mecze. Tak wielu piłkarzy na najwyższym poziomie otwarcie mówi o wdzięczności wobec mamy i taty w pierwszych krokach na futbolowej ścieżce.

A jednak problem jest całkiem realny. Idąc na kurs trenerski można usłyszeć o nieformalnym tworze pod nazwą "KOR", czyli "Komitet Oszalałych Rodziców". W Anglii zauważono problem i postanowiono przeprowadzić kampanię medialną, by zwrócić uwagę na to, co często negatywnie wpływało na przygodę nawet najmniejszych dzieci z piłką. Razem z Łukaszem Gajdą, trenerem MUKP Dąbrowa Górnicza oraz szkoleniowcem Polish Soccer Skills stworzyliśmy krótki poradnik o tym, jak to rodzice powinni się zachowywać wobec własnych dzieci, ale też trenerów.

Po pierwsze - nie wywołuj dodatkowej presji

- To był jeden z meczów maluchów przy którym pomagałem, sędziowałem - opowiada Łukasz Gajda - Teraz szkolenie idzie w tę stronę, by trenerzy w trakcie spotkań nie krzyczeli na sześcio, siedmioletnich chłopców, ale zwracali im uwagę tylko na treningach. W meczach mają tylko wspierać. Ale zza linii bocznej słychać rodziców. To było aż przerażające, jeden ojciec rzucał torbą, wściekał się na małego synka. Co najgorsze, tak jest wszędzie, co tydzień - dodaje.

Najbardziej cierpią na tym dzieci. Mecze powinny być dla nich cotygodniową nagrodą, frajdą i tylko radosnym dodatkiem do treningów. A jednak niewielu rodziców zdaje się to rozumieć. Czasem na meczach młodzików dochodzi do bójek zdenerwowanych rodziców, bo taką sami nakręcają rywalizację. Jak reagują dzieci? Gdy słyszą ciągłe uwagi, rozczarowanie rodziców, to w końcu tracą radość, nie chcą przychodzić na treningi, szukają wymówek. W Hiszpanii jest tak, że gdy rodzic nakłada dodatkową presję na swoje dziecko, to trener ściąga je z boiska.

Podobnie jest z presją na wyniki. Dla rodziców liczy się tylko to, by ich dziecko strzeliło gola, zdobyło medal czy puchar. Trenerzy kompletnie na to nie patrzą, dla nich ważniejsza jest praca wykonana w tygodniu na zajęciach. Presja na wynik przychodzi z wiekiem, ale jest wprowadzana stopniowo, bez szaleństwa i chowania własnych ambicji pod hasłem "dumy z dziecka".

POLECAMY: 10 mitów o sporcie dziecięcym

Po drugie - nie podważaj autorytetu trenera

Bo to trener. Osoba, która poświęciła swój czas na naukę prowadzenia drużyny, organizowania treningów, różnych ćwiczeń, teorii szkolenia, zachowania piłkarzy na boisku. Wie na jakie szczegóły ma zwracać uwagę, wie w jaki sposób przekazywać wskazówki. Tymczasem wciąż można usłyszeć rodziców, którzy mają własną teorię na temat tego, jak ich dziecko powinno grać - i nie ustępują w tym, by ich racje były zawsze ponad tym, co mówi trener.

- "Graj tak, jak ci mówiłem" to jeden z najczęściej słyszanych okrzyków rodziców. Oni naciskają, by dziecko grało indywidualnie, nie podawało, strzelało, za nie podejmują decyzje i wyrażają je krzykiem co kilka sekund - tłumaczy Gajda - Dochodzi do sytuacji absurdalnych. Na jednym meczu dziadek ustawił się za bramką swojego wnuka i go pouczał, jak ma łapać piłkę. On coraz częściej się odwracał, aż raz zagapił się odpowiadając i stracił gola. Innym razem dziadek wszedł na boisko i trzymał nad wnukiem parasol, bo padał deszcz.

Nadopiekuńczość to również część problemu podważania autorytetu trenera - często rodzice są po prostu nieświadomi tego, jaką robią krzywdę. Łukasz Gajda przywołuje historię chłopca, którego mama zabrała z klubu, by "częściej grał w turniejach i bardziej się lansował". Po kilku kolejnych przenosinach chłopiec przestał w ogóle grać. - Zamiast rozwijać się w jednym miejscu, spokojnie, to tracił przez ambicje rodziców - zauważa trener Polish Soccer Skills.

Po trzecie - pilnować diety oraz regeneracji

- Zdarza się, że chłopcy przychodzą na mecz kompletnie przemęczeni - narzeka Gajda - Wszystko przez to, że rodzice pozwolili im do drugiej lub trzeciej w nocy grać na konsoli, siedzieć na komputerze lub oglądać film - dodaje. Inna sytuacja to zabieranie pociech z treningu na kolejne zajęcia, często także fizyczne, jak basen czy gimnastyka.

- Od jednego z czołowych dietetyków w kraju usłyszałem, że to, czym przegrywamy z zachodnim światem piłkarskim jest świadomość potrzeby regeneracji oraz stosowania diety - tłumaczy trener. Przypomina też, że dzieciom trenującym z Polish Soccer Skills wysyła się specjalne wskazania co do tego, jak pociechy powinny się odżywiać i nawadniać.  Były one opracowywane przez ekspertów, mają być już dla najmłodszych wstępem do profesjonalizmu.

Tymczasem wciąż często zauważa młodych adeptów przychodzących na zajęcia ze szkodliwymi sztucznymi izotonikami, pełnymi cukru wodami smakowymi czy nawet napojami gazowanymi. - A przecież zdrowy izotonik, bez barwników, można zrobić domowym przepisem. W klubach wiadomo jak jest, ciężko liczyć na środki, które pozwolą dzieci odpowiednio karmić czy nawadniać - dodaje - Dlatego tak ważny jest udział w tym rodziców, ich świadomość. Jeśli oni będą "przegrywali z reklamą" i kupowali dzieciom coś do picia, co przyciągnęło ich uwagę w telewizji, to tylko im zaszkodzą. A to kluczowa sprawa, bo jeśli rodzice nie pomogą swoim dzieciom nabrać tej świadomości tak wcześnie, później będzie już za późno.

POLECAMY: Idealna dieta dla młodego piłkarza

źródło: Okazje.info

Copyright © Agora SA