Kowalski nie ćwiczy, ile to kosztuje Nowaka?

Miliardy euro kraje unijne wydają na obywateli, którzy nie uprawiają sportów i nie ćwiczą. To nie są wirtualne pieniądze - to podatki, również wysportowanych Europejczyków - w tym Polaków.

Elżbieta mieszka w województwie lubuskim, ma 50 lat. Biegać zaczęła cztery lat temu. Zanim kupiła buty do biegania, martwiła się o córkę maratonkę. A to dlatego, że w telewizji ktoś mówił o niebezpieczeństwach dla serca, a to znajomy ortopeda dorzucał, co się złego może stać z kolanami. Ale kiedy Elżbieta zobaczyła córkę na trasie maratonu, wśród dopingujących tłumów w Poznaniu, sama postanowiła spróbować.

W 2011 roku pokonała pierwszy maraton. Od tej pory przebiegła maratony w Dębnie, Poznaniu i Wrocławiu. Szykuje się na Warszawę, przede wszystkim jednak startuje w licznych lokalnych biegach na 5 lub 10 kilometrów. I ku jej zaskoczeniu tej wiosny wygrywa w swojej kategorii wiekowej niemal wszystko. Dziwi się, bo sama nigdy nie była wyczynowym sportowcem i również dlatego, że 50-latek jak ona, biega naprawdę mało.

Zobacz wideo

Dlaczego? Z najnowszego raportu Centrum Badań Ekonomicznych i Biznesowych oraz Międzynarodowego Stowarzyszenia Sportu i Kultury wynika, że państwa Unii Europejskiej wydają 80,4 mld euro rocznie z powodu chorób wiążących się z brakiem ruchu oraz w wyniku pośrednich kosztów związanych z brakiem aktywności fizycznej wahań nastrojów i zaburzeń lękowych. To ponad 6 proc. wszystkich wydatków na zdrowie w Europie.

Raport zaprezentowano po raz pierwszy na debacie " Europo, rusz się! Jak zwiększyć poziom aktywności fizycznej w Polsce i Europie?".

Jak zaoszczędzić trenując?

A wystarczyłoby, żeby Europejczycy niekoniecznie jak Elżbieta zostawali maratończykami, a jedynie ćwiczyli ok. 20 minut dziennie. Nawet gdyby tylko jedna piąta obecnie nieaktywnych Europejczyków zdołała osiągnąć rekomendowany poziom aktywności ruchowej, mogłoby to przynieść korzyść finansową w wysokości 16,1 miliarda euro rocznie.

Choć wszyscy dorośli wiedzą, jakie profity daje im sport, według obliczeń zgodnych w wytycznymi Światowej Organizacji Zdrowia, jedna czwarta dorosłych Europejczyków jest niewystarczająco aktywna fizycznie. W przypadku nastolatków jest bardzo źle - choć w szkołach mają lekcje wychowania fizycznego, to aż cztery piąte ruszają się za mało!

To poważne wyzwanie również dla Polski. Zredukowanie liczby nieaktywnych ruchowo Polaków o jedną piątą, mogłoby ograniczyć wysokość kosztów pośrednich o 259 milionów euro rocznie. A Polska według autorów raportu i tak jest liderem w kwestii ruchu. Choć czasem trudno w to uwierzyć - u nas ponad trzy czwarte mieszkańców spełnia zalecane wymogi dotyczące tygodniowego zakresu ćwiczeń sportowych i aktywności (dla porównania w Wielkie Brytanii to tylko 63 proc. obywateli).

Badacze zauważają, że odsetek osób angażujących się ćwiczenia przynajmniej raz w tygodniu, łączy się z zarobkami - ten poziom osiąga aż 58 proc. kierowników, ale tylko 39 proc. robotników i 27 proc. osób zajmujących się domem.

Powody tych różnic są oczywiście złożone. Ludzie bardziej ubodzy mają zwykle mniej czasu na zaangażowanie się w aktywność fizyczną, oraz gorszy dostęp do obiektów sportowych. Co więcej, mogą mieszkać w środowisku, które nie wspiera aktywności fizycznej, tak jak ma to miejsce u osób z bardziej zamożnych grup.

Sport nie musi być drogi

Tymczasem sport wcale nie musi być drogi, choć czasem ze sposobu w jaki pokazywany jest w mediach, płynie odwrotny przekaz. Te posiłki warte kilkadziesiąt złotych, drogie termoaktywne stroje, czy gadżeciarskie zegarki do biegania, raczej nie przekonają zwykłego Kowalskiego, że sport to coś dla niego.

Choć orędowniczki ruchu, jak Anna Lewandowska czy Ewa Chodakowka wyglądają jak żywcem wycięte z reklam drogich ubrań i sprzętów, to równocześnie zapędzają do ćwiczeń rzeszę Polek, które podobnych zasobów nie mają. Bo mimo otoczki z ich ćwiczeń da się skorzystać nawet na dywanie w pokoju. I właśnie przez te 20 zalecanych minut.

Chodakowska i Lewandowska imponują też młodym dziewczynom, a to powinno cieszyć, bo właśnie w tej grupie wiekowej radykalnie ubywa ćwiczących na lekcjach wychowania fizycznego. A wrócić do uprawiania sportu - choćby amatorsko jest niezwykle trudno. Wie o tym każdy, kto na jakiś czas zarzucił bieganie, grę w piłkę z kolegami czy jazdę na rowerze.

I tu znów wracamy do wychowania fizycznego - w obliczu tych wszystkich przygnębiających danych, jego znaczenie powinno być kluczowe. A dobrze prowadzone lekcje mogą być sposobem na niewykluczanie młodzieży ze świata sportu. Znacie to przysłowie: czym skorupka nasiąknie za młodu Badania pokazują, że jest prawdziwe. Tylko uwaga - autorzy przypominają też, że dzieci czerpią inspirację z rodziców. I tu koło się zamyka.

Zacznijmy od nastolatków

Czy ruch w szkole może zadziałać i zatrzymać epidemię nadwagi? Amerykanie pokazują, że tak. Z opublikowanych w 2013 roku badań amerykańskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) wynika, że wzrost wskaźnika otyłości wśród dzieci pochodzących z rodzin o niskich dochodach udało się w USA zatrzymać. W ostatnich latach w 20 stanach wskaźnik ten utrzymał się na niezmienionym poziomie, a w 19 udało się go nawet obniżyć.

Jak to możliwe? To m.in. efekt kampanii społecznej "Ruszajmy się", za którą stoi pierwsza dama - Michelle Obama. W jej ramach w centrach opieki nad dziećmi promowane jest zdrowe odżywianie i aktywność fizyczna. Potwierdza to CDC, które odnotowało związek między tendencją spadkową we wskaźnikach otyłości a wysiłkami, by promować zdrowy styl życia.

Podobne wyzwanie cały czas stoi przed Polską. Dziś zbyt często podziwiamy zawodowych sportowców (świetnych skoczkówz czy łyżwiarzy, coraz lepszych piłkarzy), a zbyt rzadko oklaskujemy amatorów, którzy mogliby nam udowadniać, że nawet z nadwagą da się pokonać 5 km. Może niekoniecznie zdobyć medal, ale pokonać samych siebie. I w końcu, w efekcie wytężonej i systematycznej pracy, nie tylko podnieść poziom endorfin, ale i nadwagi się pozbyć i pieniędzy na walkę z jej skutkami nie tracić.

Miliony pomysłów

W rozruszanie Polaków coraz chętniej angażuje się sektor prywatny. - Promocja sportu i aktywności fizycznej potrzebuje prywatnych pieniędzy - stwierdziła Agata Dziarnowska odpowiedzialna za politykę sportową w Komisji Europejskiej (DG EAC).

Ta współpraca może przybierać różne formy. Od pojedynczych wydarzeń w rodzaju sponsorowanych przez firmy maratonów przez specjalne festiwale i kampanie, jak np. cykl MoveWeek, aż po partnerstwo publiczno-prywatne, które pozwala nawet biedniejszym gminom zapewnić trwałą infrastrukturę sportową, np. basen, a także efektywne z niej korzystanie.

W Polsce w promocję sportu angażują się także organizacje pozarządowe. Np. Centrum Edukacji Obywatelskiej (CEO) prowadzi przy wsparciu "Gazety Wyborczej" i portalu Sport.pl program "WF z Klasą", dofinansowany przez stronę rządową.

Aleksandra Saczuk z CEO tłumaczy: -Program "WF z Klasą" wspiera nauczycieli w wypracowaniu pomysłów na nowoczesne i ciekawe lekcje, by były bardziej zróżnicowane i bliższe oczekiwaniom młodych ludzi. Wychowanie fizyczne to przecież nie tylko gry zespołowe, ale też taniec, aerobik, wschodnie sztuki walki, joga, turystyka rowerowa i piesza. Nasz program ma pokazać, że ze sportu w szkole każdy może czerpać przyjemność.

Biznes wchodzi na boiska

Również Bartosz Mielecki, prezes Fundacji LOTTO Milion Marzeń, zwraca uwagę, że młodzi ludzie chętniej angażują się w zajęcia sportowe, jeśli pomagają im one w odkrywaniu różnych dyscyplin, które będą później mogli uprawiać we własnym zakresie. A poza atrakcyjnością i różnorodnością samych zajęć - znani sportowcy swoim autorytetem potrafią skutecznie zachęcić młodzież do regularnej aktywności w czasie wolnym. Współpraca z mistrzami ma też drugą - równie ważną stronę medalu - pomaga dawnym gwiazdom sportu odnaleźć swoje miejsce po zakończeniu kariery sportowej. Znane nazwiska pomagają jednocześnie organizatorom akcji sportowych w pozyskaniu partnerów - sponsorów, szkół partnerskich, klubów sportowych i samorządów.

Anna Solarek, odpowiedzialna za projekty sportowe w Coca-Cola Polska, cieszy się, że w naszym kraju następuje zmiana mentalności jeżeli chodzi o współpracę między sektorami publicznym i prywatnym. - Dzięki realizacji turnieju Coca-Cola Cup, którego finały od trzech lat organizujemy w ścisłej współpracy z miastem, w którym gościmy, dostrzegam w samorządach coraz mniejszą obawę przed biznesem. - mówi. - A wspólne wysiłki przynoszące pozytywne wyniki pomagają przekonać do współpracy z sektorem prywatnym coraz więcej podmiotów.

Coca-Cola wspiera codzienną aktywność fizyczną w lokalnych społecznościach w 30 krajach Europy za pośrednictwem ponad 90 programów aktywnego stylu życia, angażując 3,5 mln osób rocznie. Ambicją firmy jest dalszy rozwój projektów promujących aktywność fizyczną, które do 2020 r. mają obejmować swoim zasięgiem 100 mln młodych ludzi na całym świecie. Także w Polsce od wielu lat konsekwentnie realizuje programy zachęcające do ruchu. - Jesteśmy organizatorem piłkarskiego turnieju Coca-Cola Cup, w którym wzięło już udział ponad 680 tys. młodych ludzi oraz partnerem programu grantowego Lider Animator-Obudź Swoje Ciało, który w ciągu zaledwie trzech edycji zdołał zaktywizować ponad 180 tys. osób w całej Polsce - dodaje.

Copyright © Agora SA