Służba zdrowia trenuje młodych sportowców. Zaświadczenie graniczy z cudem

Zapisanie dziecka do przychodni sportowej w Kielcach w tym roku jest już niemożliwe. A bez zaświadczenia lekarskiego niemożliwy jest udział w zawodach. - Potrzebny jest większy kontrakt - twierdzi dyrektor szpitala wojewódzkiego. Problemem jest też brak specjalistów.

Syn pana Piotra od niedawna trenuje koszykówkę. Z ogromnym zapałem chodzi na kolejne treningi, wkrótce rozpocząć się mają ligowe rozgrywki. Ale by reprezentował w nich swój klub, musi mieć zaświadczenie z przychodni medycyny sportowej. I tu zaczynają się problemy.

W Kielcach kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia podpisane mają trzy takie placówki. Żadna jednak nie prowadzi już zapisów na ten rok. W przychodniach twierdzą, że wszystkie miejsca mają już zajęte. A na przyszły rok zapisów jeszcze nie przyjmują.

Rodzice młodego koszykarza doszli więc do wniosku, że pojadą do którejś z dwóch przychodni poza Kielcami. Świętokrzyski NFZ podpisał jeszcze umowy z poradnią medycyny sportowej w Zawadzie koło Połańca oraz w Starachowicach. W tej drugiej pan Piotr usłyszał najpierw, że terminy w tym roku z pewnością jeszcze będą. Gdy jednak następnego dnia zadzwonił, by ustalić szczegóły i poinformował, że jest z Kielc, odmówiono mu zapisania syna. - Usłyszałem, że w Kielcach mamy swoje przychodnie. Na nic zdały się tłumaczenia, że nie ma w nich miejsc. Wtedy nagle powiedziano mi, że w Starachowicach też już nie ma terminów - opowiada.

Młody koszykarz może więc trenować, ale w zawodach nie weźmie udziału, bo nie pozwoli na to obecny na nich lekarz. - Wygląda na to, że poradnie medycyny sportowej są tylko dla osób, które już się do nich zapisały. Nowa osoba nie ma na to szans - podkreśla pan Piotr.

Potwierdzają to trenerzy. - Terminy w kieleckich przychodniach nie są z dnia na dzień - mówi Rafał Gil, do niedawna koszykarz i trener seniorów UMKS Kielce, teraz szkolący młodzież w tym klubie. Przyznaje, że zdecydowanie łatwiej mają zawodnicy już trenujący. Co pół roku muszą bowiem przynieść nowe zaświadczenie lekarskie, a o terminy dla takich osób jest łatwiej.

Sytuacji nie ułatwia to, że w ostatnim roku dwie placówki rozwiązały z Funduszem umowę na świadczenie takich usług. - Jedna w połowie ubiegłego roku zrezygnowała z powodu braku specjalistów, druga nie wykonała kontraktu i nie przedłużyła umowy na ten rok. Niewykorzystane środki zostały przeznaczone na działalność pozostałych poradni - wyjaśnia Beata Szczepanek, rzeczniczka świętokrzyskiego oddziału NFZ. Dodaje, że największym problemem jest brak specjalistów z medycyny sportowej. - Umowa została zawarta ze wszystkimi placówkami, które były zainteresowane udzielaniem tych świadczeń i które wzięły udział w konkursie - twierdzi.

Potwierdzają to dane spływające do Funduszu. Od początku tego roku do 24 września przychodnia w Zawadzie z powodu braku specjalistów była zamknięta aż przez 67 proc. dni. Najlepiej radziła sobie placówka przy szpitalu wojewódzkim na kieleckim Czarnowie, w której nie przyjmowano pacjentów tylko przez 16 proc. dni.

NFZ otrzymał też informacje, że w dwóch przychodniach nie ma kolejek oczekujących, w pozostałych czeka się krócej niż miesiąc. - Gdyby był większy kontrakt, przyjmowałbym nawet codziennie, do godziny 18. To nie moja wina, że fundusz robi sobie kpinę i oferuje miesięcznie 7 tys. zł na tę poradnię - denerwuje się Jan Gierada, dyrektor szpitala wojewódzkiego. Potwierdza, że pacjenci zapisani są do końca roku. - Na przyszły będziemy zapisywać pod koniec tego roku. Może fundusz da więcej pieniędzy i będzie można zapisać więcej osób - mówi.

Tłumaczenie nie przekonuje rzeczniczki NFZ. - Każda przychodnia powinna zapisywać już teraz na przyszły rok - mówi. Za niedopuszczalne uważa to, że panu Piotrowi odmówiono zapisania syna w Starachowicach tylko z tego powodu, że mieszka w Kielcach. - W poradniach specjalistycznych, a więc także sportowych, nie ma rejonizacji. Wymienione przychodnie łamią przepisy, dlatego proponuję, by ojciec chłopca złożył do nas skargę, a my podejmiemy czynności wyjaśniające. Jeśli sygnał się potwierdzi, wyciągniemy od kierownictwa placówki konsekwencje - zapowiada Szczepanek.

Podyskutuj także na Facebooku Gazeta.pl Kielce - porozmawiaj z nami

Copyright © Agora SA