Narty dla dzieci. Nauka jazdy równoległej

Kolejnym etapem szkolenia narciarskiego dziecka jest jazda równoległa. Etap ten wymaga już nie tylko wiedzy, ale i większych umiejętności narciarskich, bowiem głównym elementem szkoleniowym będzie tutaj pokaz. Dobra wizualizacja ruchów pozwoli maluchowi szybciej opanować elementy techniki.

Więcej o narciarstwie dzieci przeczytasz na stronie internetowej Bandy Narciarskiej

Opanowaliśmy już podstawy poruszania się po płaskim terenie , hamowania i zatrzymywania pługiem, jazdę na wprost i na wyciągu orczykowym. Jesteśmy już dosyć samodzielnymi narciarzami i na tym etapie doskonalimy posiadane już umiejętności oraz wprowadzamy systematycznie nowe elementy.

Żeby uporządkować naszą lekcję, musimy zacząć od utrwalenia posiadanych już umiejętności. Będziemy upewniać naszego podopiecznego w tym, że jego jazda jest coraz lepsza. Czeka nas dalsze poznawanie możliwości własnego ciała, nowych nawyków ruchowych oraz łączenie wszystkich poznanych wcześniej elementów.

W ramach zdobywania umiejętności przez dziecko, wzrasta też jego samodzielność. Nauczmy je więc noszenia nart, pokażmy, jak poprawnie to zrobić. Pamiętajmy, żeby metodę noszenia dopasować do możliwości fizycznych dziecka. Tak więc maluchy najchętniej noszą narty przed sobą na rękach albo każdą nartę w oddzielnej ręce, podpierając się nimi zarazem.

Starsze dzieci trzeba już uczyć nosić prawidłowo, czyli na ramieniu, dziobami do przodu. Dzięki temu sposobowi noszenia nart, mamy nad sprzętem większą kontrolę. Jeśli jedna z nich nam się wyślizgnie, spadnie przed nami, a nie za plecy.

Dodatkowo możemy nauczyć dziecko korzystania z rzepów narciarskich. Odpowiednio zapięte nie tylko zminimalizują możliwość rozczepienia się nart w trakcie noszenia, ale ochronią też ślizgi przed ścieraniem w miejscach łączenia. W ten sposób uczymy również, że należy dbać o sprzęt.

Wróćmy do treningu. Możemy rozszerzyć wachlarz możliwości ruchowych naszego dziecka poprzez pokazanie mu elementów techniki na płaskim terenie, w trakcie rozgrzewki. Na przykład skłony i wychylenia w zapiętych nartach za pomocą ćwiczeń: "dotykamy głową kolan, dotykamy do dziobów rękami, siadamy na tyłach nart", równowagę i koordynacje: "wychylamy się na boki", "stajemy na jednej narcie, a drugą nogę uginamy", "stawiamy nartę pionowo przed sobą", "stawiamy nartę na dziobie za sobą". Dobrym pomysłem są także podskoki i przeskoki na obydwu nartach, ale i z narty na nartę, a także wyścigi i elementy zabawy: "dobiegnij, okrąż drzewo i wróć", "złap mnie na nartach". Celem takich ćwiczeń jest poznanie i przyswojenie nowych nawyków ruchowych potrzebnych później do poprawnej jazdy. W trakcie szkolenia nie zapomnijmy o tym, że mamy do czynienia z dzieckiem i nauka powinna odbywać się poprzez zabawę.

Kolejnym etapem jest nauka przemieszczania się w górę stoku czyli podchodzenie schodkowaniem i jodełką. Te umiejętności powinno się poznać już na samym początku, jednakże zwykle okazują się one zbyt trudne. Dopiero ze wzrostem umiejętności poruszania się po płaskim terenie i poprawą koordynacji, dziecko jest gotowe na wykonanie tych elementów.

Na początku wykonujcie je na płaskim terenie, dopiero z czasem na małej górce. Schodkowanie, czyli inaczej chodzenie bokiem pod górę, wymaga głownie dobrej równowagi. Jest to prostszy sposób na "wspinaczkę". Przenosimy ciężar ciała z jednej narty na druga. Ruch jest dokładnie taki sam jak przy chodzeniu bokiem.

Jodełka czy krok łyżwowy to bardziej skomplikowany element. Wymaga on rozstawienia szeroko na boki dziobów nart, podnoszenia na przemian jednej narty i odpychania drugą. Podczas poślizgu dzioby cały czas skierowane są na zewnątrz i wtedy powtarzamy dany ruch. Dużo łatwiej wykonać jest ten element z kijkami. Odpychając się nimi oburącz mamy dodatkową siłę z rąk.

Kije nie gryzą

To dobry czas na wprowadzenie kijów narciarskich. Pamiętajmy, że odpowiedni moment na pierwszy kontakt z kijkami musi być dostosowany do poziomu umiejętności dziecka. Nie zmuszajmy go do jazdy z kijami, jeżeli nie jest na to gotowe. Zbyt wczesne ich wprowadzenie może odwrócić jego uwagę od nauki podstawowych elementów i zaburzyć koordynacje. Gdy dziecko wykonuje podstawowe ruchy samoistnie bez większego skupienia na nich, to można dołożyć kolejny element. W tym wypadku kije.

Prawidłowe używanie kijów narciarskich wymaga wielu ćwiczeń, pokazów i zabaw. Podstawą do nauki odpowiedniego ich stosowania jest umiejętność skręcania, nie musi być to jednak skręt równoległy. Technicznie poprawne ich stosowanie to nic innego jak wbicie lub zamarkowanie wbicia kijka raz z jednej, raz z drugiej strony. Kijek wbijamy na wysokości przedniego wiązania z boku narty. Faktycznie jest to element składowy skrętu, gdzie poprzez ugięcie kolan obniżamy pozycję przed skrętem. Następnie wbijamy kijek/markujemy i równocześnie wychodzimy w górę, wracając do pozycji wyjściowej.

Zanim jednak nasz narciarz będzie w taki sposób używał kijów narciarskich, służyć mu one będą do odpychania się, podchodzenia, zabawy i ćwiczeń.

Dzięki kijom możemy nauczyć dziecko odpychania się w trakcie poruszania po płaskim terenie, w trakcie łyżwy, czy biegu. Przydatna jest też umiejętność odpychania w bezkroku (narty ułożone równolegle, płasko na śniegu, oburącz odpychamy się kijami, uginamy nogi). Zwróćmy dziecku uwagę, że kije to nie część ciała i przy upadku, lepiej je wyrzucić, niż koziołkować z nimi.

Dalszym etapem doskonalenia jazdy na wprost jest obniżanie pozycji aż do "jaja", czy też "krechy"(szeroko równolegle ustawione narty, pupa nisko na wysokości kolan, ręce złączone przed sobą i łokci prawie oparte o kolana.). Łokcie przyklejone do ciała, jeżeli posiadamy kije, wkładamy je pod pachy, a nadgarstki prostujemy tak, aby były przed brodą. Im wcześniej nauczymy dziecko prawidłowej pozycji, tym szybciej oswoi się z prędkością, polubi ją, co nam ułatwi dalsze nauczanie.

Kilka pomysłów, jak nauczyć dziecko poprawnej pozycji na nartach. Wprowadźmy elementy jazdy zadaniowej na sygnał, jedziemy na wprost i na sygnał hamujemy pługiem. Możemy też dodać ćwiczenia z elementami nisko-wysoko w trakcie jazdy w dół stoku. Powtórzmy takie zadania przynajmniej dwukrotnie, bowiem za pierwszym razem dziecko zapoznaje dany ruch, za drugim ma szanse świadomie nad nim pracować.

Pomiędzy ćwiczeniami możemy wprowadzić zabawę w naśladowanie, nazwa dowolna, np. "papuga, uczeń i nauczyciel", czy "rób jak ja". Ważne, aby nasz maluch zaznał smaku prowadzenia zajęć i nauczania. Niech poprowadzi zajęcia i pokaże nam, co mamy robić. Starajmy się jechać za nim i powtarzać dane ruchy.

Pamiętajmy, że jeśli będziemy kiepskimi uczniami, dziecko nie będzie chciało więcej się bawić. Nie powinniśmy też poprawiać naszego smyka w trakcie, a po zabawie koniecznie pochwalmy naszego nauczyciela za przeprowadzone zajęć. Jeżeli dana zabawa mu się spodoba, wykorzystujmy ją częściej. Do pokazu wykorzysta ono i tak poznane dzięki nam elementy ruchów, a co za tym idzie będzie te umiejętności utrwalało. Zabawa jest niezbędna w momencie kiedy dziecko zaczyna się nudzić i zamiast jeździć kopie dziurę w śniegu albo rzuca śnieżkami w innych.

Pierwsze skręty

Kiedy opanujemy elementy jazdy zadaniowej na wprost, wprowadzamy element skrętów łukami płużnymi. Najlepiej i najprościej jest nauczyć dziecko łuków płużnych na ustawionym slalomie. Do ustawienia slalomu wykorzystajmy np. kije narciarskie.

Tym razem będziemy urozmaicać zadania i zwiększać i zmniejszać odległości miedzy skrętami. Wprowadzimy skręty krótsze - bliżej linii spadku stoku i dalsze - z jazdą trawersem. Zmienimy też rytm jazdy - raz szybko, raz wolno, częściej będziemy wykorzystywać zróżnicowanie terenu i kije jako element ćwiczeniowy. Nauczymy się poprawnie obciążać i odciążać pozycje, czyli "nisko-wysoko", aż dojdziemy do etapu, w którym jazda równoległa i skręty z półpługu nie będą już stwarzały dziecku problemów. Przypomnijmy, że skręt pługiem to nic innego jak przeniesienie ciężaru ciała z jednej nogi na drugą. Poprzez obciążenie dolnej narty wykonujemy skręt.

Sam skręt nasze dziecko już opanowało. Teraz utrudnijmy zadanie poprzez ugięcie kolan przed skrętem. Starajmy się postawić dolną nartę na krawędzi aż do wykonania skrętu. Pokaz ma tutaj olbrzymie znaczenie, ten etap szkolenia to głównie jazda za kimś - tatą, mamą, kolegą czy instruktorem.

Po co słać dziecko na narty? Odpowiada ekspert

Przy nauce łuków płużnych pozostajemy na stoku płaskim dla początkujących. Prezentujemy je z wyraźnym zaakcentowaniem najważniejszych elementów, czyli ugięcia kolana i postawienia narty na krawędzi. Teraz dziecko naśladuje wykonywane przez nas ruchy jadąc naszym śladem. Możemy zaakcentować elementy skrętu, kładąc ręce, piłkę lub balon na dolne kolano. Wprowadźmy również zabawę w "krasnala i olbrzyma" czy "małego i dużego", czyli pozycję nisko -wysoko. W trakcie jazdy w skos stoku narciarz jest mały, w momencie skrętu staje się duży, po jego zakończeniu znowu mały. Przy tym ćwiczeniu musimy wydłużyć fazę jazdy w skos stoku. Możemy dany efekt uzyskać poprzez przekładanie rąk nad głową, czy klaskanie w trakcie skrętu. Przypominamy, im więcej zabawy, tym większa pewność, że maluch szybciej zapamięta ruch. Powoli do przodu i w bok.

Kolejny etap to wydłużanie skrętu poprzez dłuższe trawersowanie na skos stoku. W trakcie takiego trawersowania zwróćmy uwagę na łączenie nart do jazdy równoległej. Tak jak wcześniej, odpowiednio przeprowadźmy pokaz z omówieniem poszczególnych elementów jazdy. Metodą powtórzeniową zapamiętujemy dany ruch oraz powtarzamy w trakcie ćwiczeń, zabaw, slalomu.

Może się zdarzyć że dziecko zapomni o łączeniu nart i skupione będzie na pokonywaniu trasy, wtedy najprościej jadąc obok w odpowiednim momencie zasygnalizować "teraz narty razem", "łączymy narty", "narty obok siebie". Na tym etapie i przy doskonaleniu tego ćwiczenia główną metodą będzie jazda jeden za drugim, czyli my pokazujemy, a ono jedzie twoim śladem i powtarza.

Zanim przejdziemy do jazdy równoległej, czeka nas wiele godzin i dni spędzonych na takiej właśnie jeździe. Poznanie kolejnej metody, czyli jazdy i podstawowych skrętów równoległych wymaga doświadczenia narciarskiego, czytaj czasu spędzonego na nartach.

Doświadczenie przychodzi wraz ze wzrostem świadomości własnych umiejętności, pokonania bariery prędkości oraz poznania nowych miejsc treningowych. Jazda równoległa i skręty z półpługu to najbardziej charakterystyczny styl jazdy przedszkolaka. W trakcie takiej jazdy doskonalimy jazdę w poprzek stoku. Kładziemy również duży nacisk na utrzymywanie i stosowanie pozycji nisko wysoko, czyli kompensacji ciałem. Jazda z wyraźnym zejściem w dół i ponownym wyjściem w górę może wydać wam się karykaturalna, jednak ominięcie tego etapu szkolenia utrudni nam poprawne stosowanie kijów narciarskich i wprowadzenie jazdy równoległej.

W trakcie takiej jazdy powtarzamy wszystkie wcześniej wymienione elementy, odpowiednio je przekształcając. Możemy zamiast skrętu pługiem, spróbować przeskoczyć na druga stronę. Takie dynamiczne odciążenie jest trudne, ale daje dużo radości.

Ćwiczenia wykonywane są przy niewielkiej prędkości, wciąż jesteśmy na niskim stoku i długie trawersowanie może doprowadzić do tego, że nasz narciarz zatrzyma się w trakcie jazdy. Nie możemy do tego dopuścić! Zmniejszmy promień skrętu tak, aby był odpowiedni dla naszego malucha.

Jak już swobodnie i bez przypominania opanuje łączenie nart w trakcie jazdy, to czas na nagrodę w formie zabawy. Połóż na stoku rękawiczki, piłki, śnieżki czy pomoce dydaktyczne jakie obecnie posiadasz w taki sposób, aby utworzyły niesymetryczny slalom. Zadaniem jest pozbieranie wszystkich rzeczy zewnętrzna ręką (jeśli skręt jest w prawo, to zadanie wykonuje lewą ręką). Po zebraniu każdego elementu powinien wykonać skręt do kolejnego przedmiotu. Skręty powinny być od bardzo wąskich i podkręconych do długich. Takie ćwiczenie z elementem pozycji nisko-wysoko może kończyć ten etap szkolenia.

Szybciej do przodu i w bok.

Kolejny etap wymaga od nas wprowadzenia jazdy szybszej, prawie wzdłuż linii spadku stoku. Będziemy bowiem zapoznawać się z pozycja równoległa na stoku o małych nachyleniach. Możemy pozostać jeszcze na naszym stoku szkoleniowym, nie obędzie się jednak bez pomocy dydaktycznych.

Najpierw przypomnijmy dziecku, na czym polegała jazda w dół stoku bez zatrzymywania albo jazda na jajo. Chodzi o równoległe prowadzenie nart ("nart obok siebie", "nart razem"). Kiedy już nasz podopieczny jest świadomy takiej pozycji, może obawiać się zwiększenia prędkości jazdy. Przypomnijmy mu, że umie już hamować i że na dole jest płasko, nic nie powinno mu się stać.

Ustawmy teraz z kijków czy piłek slalom o większych niż do tej pory odległościach miedzy punktami, ale prawie w linii spadku stoku. Przypomnijmy na stojąco na czym polegał skręt (ugięcie kolan i obciążenie narty zewnętrznej). Po tym krótkim wstępie pokażmy, jak jechać bez wykonywania pługu.

Minimalne odchylenia na boki przeszkód oraz małe tempo jazdy może zaowocować tym, że podopieczny powtórzy wykonywany manewr bezbłędnie. Może to jednak trwać dłużej. To co robimy, to nic innego jak eliminowanie jazdy pługiem. Może się wydawać głupie, że najpierw czegoś uczymy, a teraz musimy chcemy to wyeliminować, jednak bez poznania elementów pługu, niemożliwą jest samodzielna jazda, kluczowa podczas nauki.

Zatem informujemy naszego narciarza, że jego umiejętności są już na tyle duże, że czas przejść do jazdy równoległej, a pług posłuży już tylko do hamowania.

Co dają dziecku narty z psychologicznego punktu widzenia

Skręt odbywa się poprzez ugięcie kolan do stoku, odciążenie pozycji poprzez wbicie kijka albo zamarkowania tego ruchu i ponowne jej dociążenie po skręcie. Oczywiście łatwo się mówi, trudniej wykonuje, zwłaszcza tak, aby maluch zobaczył, zapamiętał i powtórzył. Wykonajmy powyższe ćwiczenie kilka razy jadąc jeden za drugim, później jeździmy slalomem.

Pewnie przez dłuższy czas pozostanie dziecku nawyk robienia pługu w trakcie skrętu. Cierpliwości! Jazda za instruktorem oraz powtarzane elementy wraz z ciągłym komentarzem pozwolą mu wkrótce zapomnieć i wyrobić nowy nawyk jakim jest jazda równoległa.

Aby wykonać skręt, równoległy będzie musiało postawić dolną nartę na krawędzi, aby do tego doszło, musicie powtórzyć szereg ćwiczeń z obciążaniem narty dolnej. Urozmaicamy te ćwiczenia o ułożenie dwóch rąk na kolanach. W trakcie jazdy w poprzek stoku podnosimy górną nartę, skracamy fazę płużenia lub zmieniamy pozycje podskokiem. I znowu jedną z lepszych metod będą ćwiczenia typu "nisko-wysoko".

Kolejny krok nowy stok, czyli nic trudnego.

Dziecko opanowało przynajmniej teoretycznie jazdę równoległą na płaskim stoku. Co prawda nadal zdarzają się momenty, w których nasz podopieczny zapomina się i w przypływie stresu skręca pługiem, lecz mimo to czas już na radykalna zmianę czyli nowy stoku.

Przedstawiamy nowy stok koniecznie jako coś fajnego, ciekawego i interesującego. Większość początkujących boi się bowiem zmian i nie będzie chętna do nowości. Pamiętajmy, żeby nie zniechęcić dziecka. Kolejny stok nie może bardzo różnić się od poprzedniego. Pewnie będzie kilka razy dłuższy i bardziej stromy, nie może jednak być to od razu czarna trasa, bo nasza przygoda skończy się tylko niepowodzeniem.

Musimy być pewni, że nasz zuch da sobie na niej radę. Wprowadzenie dziecka na nowy stok to dla niego zwykle element stresujący. Aby zminimalizować strach jedźmy przed nim i na początek nie strofujmy go, tylko pozwólmy mu zapoznać się z nową trasą.

Może nam się wydawać że dziecko uwstecznia się na nowym stoku. Prawdopodobnie tak będzie i jeżeli udało się nam na płaskim wyeliminować skręty pługiem, tutaj mogą one powrócić. Większe nachylenie, a co za tym idzie większa prędkość spowodują strach i powrót do znanej, pewnej metody regulowania prędkości.

Nie zniechęcajmy się. Musimy nauczyć dziecko radzenia sobie z tymi trudnościami poprzez przypomnienie posiadanych już umiejętności oraz naukę nowej techniki poruszania się po stromym. Wybierzmy takie miejsca na stoku, gdzie jest bezpiecznie i najbardziej płasko. Tam wykonujmy znane dziecku ćwiczenia i utrwalajmy je w nowym terenie. Co jakiś czas zmieńmy miejsce, pojedźmy tam, gdzie jeszcze nie byliśmy. Zróżnicowanie warunków terenowych pomoże nam dostrzec, jakie braki jeszcze ma nasz maluch i co warto powtórzyć.

Spostrzegawczość, czyli czemu patrzenie jest ważne

Dobry instruktor to spostrzegawczy instruktor, szybko zorientuje się z jakimi elementami podopieczny ma największe problemy, a które wykonuje doskonale. Przede wszystkim chwalmy malucha za postępy, nie używajmy zwrotów "znowu źle" i "znowu nie tak"!

Często dziecko nie zdaje sobie sprawy co zrobić, aby się poprawić. To nasza wiedza i umiejętności mają spowodować, aby zaczęło poprawnie jeździć, a wiec skoro mu nie wychodzi od dłuższego czasu, to pewnie znaczy, że my popełniamy błędy szkoleniowe. Nie wstydźmy się pytać i zdobywać informacji, w końcu chodzi o dobro i bezpieczeństwo naszych dzieci, ale także innych uczestników ruchu na stoku.

Pamiętajmy, że aby opanować skręt równoległy dziecko będzie musiało opanować strach przed prędkością, oswoić się z nowym stokiem i przełożyć posiadane już umiejętności na nowe warunki. Przypominajmy mu zatem co jakiś czas jak wygląda poprawna pozycja narciarska.

Przypominajmy jak prawidłowo trzymać kije. W pół drogi pomiędzy biodrami a barkiem, łokcie delikatnie na zewnątrz, groty za butami, cały tułów skierowany w kierunku jazdy. Kiedyś moja koleżanka nazwała taka pozycje "trzymaniem grubasa" - nie wiem czy to odpowiednie nazewnictwo, ale dzieci szybko pojmują o co chodzi.

W trakcie wykonywanych ćwiczeń możemy nie używać kijków, jeżeli uznamy, że są one tylko przeszkodą. Korzystajmy z nich jednak w trakcie normalnej jazdy i doskonalenia techniki jazdy równoległej. Jeśli będziemy zbyt długo odwlekać ten moment, to maluch może uznać je za zbyteczne i będzie uważał za przeszkodę a nie pomoc.

Przed nami godziny spędzone na wspólnej jeździe, pamiętajmy, że cały czas musimy się pilnować i wyraźnie pokazywać elementy szkoleniowe, które chcemy, żeby dziecko zapamiętało. Maluch będzie uczył się coraz lepszego wykonywania skrętów, manewrowania nartami i kijkami odpowiednio do sytuacji oraz utrwali w końcu jazdę na dolnej narcie. Efektem będzie doskonały podstawowy skręt równoległy i dobra zabawa na stoku.

*Ewa Silska

trener narciarstwa II klasy, studiowała turystykę na AWF w Warszawie i potem SGGW. Doświadczenie instruktorskie zdobywała w Towarzystwie Narciarskim, później w Warszawskim Klubie Narciarskim, gdzie pracowała od reaktywacji aż do 2011 (od roku 2008 współ prowadziła grupę przedszkola narciarskiego), kiedy razem z Frankiem Teodorczykiem założyła Bandę Narciarską. W lato pracuje w szkole kitesurfingowej Board&Kite na Campingu Małe Morze. Prywatnie mama dwóch córek: Hani (4 lata) i Marysi (2 lata)

*Franciszek Teodorczyk

Absolwent AWF w Warszawie. Doświadczenie instruktorskie zbierał w Warszawskim Klubie Narciarskim od 2001. Od 2006 kierownik przedszkola narciarskiego. W 2011 wraz z Ewą Silską założył Bandę Narciarską. Na co dzień kontroler ruchu lotniczego.

Zanim pojedziesz na narty z dzieckiem, przeczytaj! FAQ dziecięcego narciarstwa

źródło: Okazje.info

Copyright © Agora SA